wtorek, 27 listopada 2018

BIAŁA WIOSKA FRIGILIANA


    Chyba jedno z najpiękniejszych miasteczek położonych w prowincji Malaga, oddalone zaledwie 7 km od wybrzeża Nerja. O jego istnieniu dowiedziałam się przypadkiem od znajomej,znajomych, znajomego. Gdy szybko zescroolowałam zdjęcia w grafice google byłam przekonana, że muszę odwiedzić je osobiście. Białe mury domów z malutkimi drzwiami pomalowanymi na niebiesko lub zielono, wąskie, kręte uliczki przystrojone różnorodnymi kwiatami to współczesne odzwierciedlenie mauretańskiego dziedzictwa.
Przechadzając się po mieście czułam się niczym w  wiosce smerfów, a co więcej niemalże na każdym  kroku spotykałam jakiegoś Gargamela! Swoją drogą  nie mam pojęcia dlaczego, mieszka tam tak dużo kotów!!!
    Obecna Frigiliana podzielona jest na dwie części - nowszą zlokalizowaną w nizinie oraz straszą, położoną na wzgórzu ok 300 m.n.p.m , pochodzącą z okresu arabskiego, której według mnie najpiękniejszą dzielnicę stanowi Barribarto. W bezchmurne dni, wspinając się w kierunku pozostałości fundamentów arabskiego zamku, można dostrzec nawet północne wybrzeże Afryki. Mnie jednak najwyraźniej takie widoki nie były pisane, bo pomimo ładnej pogody niebo było dosyć zachmurzone. Niemniej jednak bez próby wspinania się na szczyt, z zapartym tchem  mogłam podziwiać rozciągający się wokół krajobraz.



    Co było dla mnie zaskoczeniem to duża liczba zagranicznych turystów zwłaszcza z krajów Azjatyckich. Jest to naprawdę niewielka miejscowość, o której istnieniu sama z pewnością nie miałabym pojęcia. Zastanawiam się w jaki sposób stała się popularnym kierunkiem dla tak odległych przybyszów.  Czyżby zamówienia z Alliexpress? Ponadto, co ciekawe wielu Anglików i Niemców postanawia osiedlić się we Frigilianie po przejściu na emeryturę. Stanowi ona bowiem idealną oazę spokoju, by w końcu odpocząć po wielu przepracowanych latach.




    Udając się na wycieczkę po Frigilianie z pewnością wystarczy nam kilka godzin, by zobaczyć wszystko co ma nam do zaoferowania.  Spokojnie można przejść całe miasteczko bez konkretnego planu zwiedzania, ale według mnie po przyjedzie najlepiej udać się do biura turystycznego i poprosić o mapę, będącą mini przewodnikiem po wiosce. Co więcej, w tym samym miejscu znajduje się również małe Muzeum Archeologiczne, z kilkoma eksponatami i użytecznymi przedmiotami z przed lat. A gdy wszystko zostanie już obejrzane, tuż obok znajduje się jeden z punktów widokowych, którego nie można ominąć!



    Przemieszczając się wzdłuż krętych uliczek warto zwrócić uwagę na umieszczone na murach porcelanowe tabliczki  opowiadające o powstaniu Muzułmanów oraz przedstawiające bitwę pod Skałą Frigiliana.
W samym centrum starego miasta z pewnością zauważycie niewielki domek przypominający kiosk. To mały mechaniczny teatrzyk, Teatro el Milagrode la vida gdzie za 0,50 euro możemy cieszyć się mini spektaklem przedstawiającym historię Frigiliany związaną z  historycznymi wpływami trzech kultur- muzułmańskiej, hebrajskiej i chrześcijańskiej. W zasadzie na każdym kroku można doszukać się elementów powiązanych właśnie z różnorodnymi wpływami. Między innymi idąc z mapą w ręku miniemy m.in Parafię św. Antoniego, Kaplicę Santo Cristo de la Caña, czy też starą zabytkową fontannę  Fuente Vija. Każde z tych miejsc jak wyżej wspomniałam nawiązuje do wcześniejszych intereakcji.





    I jak zawsze przy tego typu podróżniczych wpisach  na koniec wspomnę tylko gdzie można coś przekąsić. Tym razem polecam bardzo urokliwą restaurację  Bodega de Pepe z cudownym widokiem na otaczającą przyrodę zlokalizowaną przy ulicy calle Porton. Już za 8 euro mogliśmy cieszyć się całym menu ( w Hiszpanii pod słowem menu kryje się pierwsze danie ,drugie i deser plus napój i oczywiście bagietka). Akurat w tym przypadku cena nie obejmowała deseru, ale może to i lepiej dla zgrabnego ciałka :D Co prawda obsługa nie zrobiła na mnie aż tak dużego wrażenia jak krajobraz, ale jedzenie było całkiem dobre.
A poniżej krótka video relacja z pobytu:


K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz