"Dlaczego niewinna rozmowa z nieznajomym w pociągu może być początkiem wielkiej podróży dookoła świata? Ponieważ niektóre nasze pragnienia i marzenia tkwią w nas od zawsze i są jak kiełkujące ziarenko. (...) szczęście pojawia się wtedy, gdy los zmęczony jest czekaniem. Dlatego warto być cierpliwym. Warto pielęgnować swoje pragnienia przeżycia wielkiej przygody."
Jacek Walkiewicz
Tutaj warto się zastanowić, kto tak naprawdę pisze ten scenariusz...?
Niektórzy uważają, że to splot życiowych przypadków, innym to Bóg wyznacza drogę, a niektórzy silnie tkwią w przekonaniu, że są kowalami własnego losu.
Rok temu, od momentu zrezygnowania z pracy i wyjechania na miesięczne wakacje (oczywiście były to spontaniczne decyzje), "mój świat" przybrał trochę inną formę.
Po tylu zmianach na jakie się zdecydowałam dotarło do mnie, że w chwili gdy sytuacja życiowa Cię nie zadowala, nie widzisz dalszych możliwości rozwoju i czujesz, że zamiast się rozwijać stoisz w miejscu, a chwilę później masz poczucie wręcz regresu... warto to zmienić, nawet jeśli miałyby to być zmiany o 360 stopni.
Tutaj tylko sprecyzuję stwierdzenie "stania w miejscu". To, że człowiek posiada momenty tzw. "zawieszenia", nie oznacza, iż powinien "od tak" zmieniać swoje życie. Takie okresy również są potrzebne, chociażby po to, aby znaleźć czas na odkrywanie kolejnych pomysłów, przeanalizowanie swoich działań czy zwyczajnego odpoczynku bądź refleksji nad dotychczasowymi osiągnięciami.
W moim przypadku stagnacja okazała się zagrożeniem, ponieważ nie widziałam dalszego sensu działania. A skoro tracisz sens, działanie nie ma racji bytu i analiza tego przypadku jest zwyczajnie zbędna.
Taki właśnie stan przeżywałam w pracy dokładnie rok temu. Wówczas zdecydowałam się na zmiany. Dzisiaj wiem, że był to przełomowy moment, chociaż wtedy tego tak nie postrzegałam. Bardziej cieszyłam się z perspektywy rzeczy, które miały nastąpić, czyli: koniec pracy, wakacje, bycie wolnym człowiekiem itd. Teraz uważam, że w tamtym okresie nie do końca byłam świadoma tego, że podejmuje odważne decyzję, które z biegiem czasu, ponosiły za sobą dalsze konsekwencje. Uświadomiłam to sobie dopiero pół roku później, gdy m.in. zapisałam się i rozpoczęłam moją wymarzoną Szkołę Tutorów;)
Jednak wracając do wyjazdu, był to niesamowity czas spędzony z Karoliną. Włochy, Paryż i Londyn oraz burzliwe rozmowy z siostrą o moim postrzeganiu pewnych spraw, były początkiem kolejnych zmian i nowego etapu w życiu. To zupełnie tak, jak kończymy jeden rozdział książki i zaczynamy następny.
Po wyjeździe zadecydowałam zostać w Polsce. Pierwszą ważną decyzję, którą potrzebowałam podjąć, to znalezienie pracy (oczywiście głównie ze względów finansowych). Stan mojego konta potrzebował bowiem stałych wpływów, by utrzymać się przy życiu :)
Wspominam o tym, ponieważ zainicjowałam wtedy kolejne ważne kroki. Wiedziałam, że nie chcę wziąć pierwszej lepszej oferty, tylko dlatego, że potrzebuję pieniędzy. Fakt, było mi ciężko... Jednak brak oszczędności na koncie, po wcześniejszych podbojach świata, nie sprawił, że żałowałam tego co zrobiłam, wręcz postawił mnie przed wyzwaniem. Przez miesiąc dorabiałam w kawiarni jednocześnie intensywnie szukając pracy w swoim zawodzie, ale takiej już konkretnej, zarówno pod względem finansowym jak i rozwojowym. Delikatnie mówiąc, w tym czasie byłam spłukana, ale wtedy pojawiła się motywacja.
Po miesiącu znalazłam pracę, która spełniała moje oczekiwania i pozwalała realizować marzenia, o których także wspomnę w kolejnych postach.
Jest to dla mnie o tyle ważne, ponieważ ( po raz kolejny) przekonałam się, że na "dobre rzeczy" warto czekać i być cierpliwym, ponieważ często okazują się wspaniałą gratyfikacją. Oczywiście nie mogę pominąć wsparcia moich bliskich, które również dało mi siłę i motywację do działania.
Dlatego teraz, kierując się własnymi doświadczeniami oraz wskazówkami mądrych osób, wśród których żyję, polecam Wam pracować i decydować się przede wszystkim, na to z czego czerpiemy przyjemność i widzimy korzyści, zgodnie z naszymi wartościami.
B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz