Po 6 - miesięcznym pobycie w Hiszpanii mogę już śmiało stwierdzić, że my Polacy trochę
odbiegamy swoimi przyzwyczajeniami i stylem życia, od naszych południowych
przyjaciół. Wszyscy dobrze znają powiedzenia, na temat płynącej w żyłach
mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego gorącej krwi. I rzeczywiście coś w tym jest (zaznaczając, że nie mówię o płci męskiej). To pozytywne usposobienie, a przede
wszystkim radość z czerpania pozytywnej energii, sprawia, że Hiszpanie nie
tylko potrafią prowadzić beztroskie i swawolne życie, ale także inaczej
podchodzić do codziennej, niekiedy nieprzychylnej rzeczywistości.Oczywiście mam
świadomość, że każdy z nas jest inny i nawet w słonecznej Hiszpanii można
znaleźć nadętego gbura. Ale przecież nie o to chodzi, aby wyłapywać negatywy,
a my Polacy mamy jednak do tego tendencję.
Ostatnio, namiętnie przeglądając YouTub'a natrafiłam na filmik dotyczący
poczucia pewności siebie i jego kreowania. Myślę, że my Polacy trochę mamy z
tym problem, zwłaszcza w obecnych czasach. Nasza wartość często tłamszona jest
przez nakład informacji o ludziach sukcesu i ich osiągnięciach. Dlaczego bowiem
jednym się udaje a inni stoją w miejscu? Odpowiedź jest prosta, we wszystkim
jesteśmy ostrożni, tkwimy w bezpiecznej strefie i boimy się krytyki. Może
podłoża sięgają przeszłości naszego państwa, ale nie będę się tu
zajmowała historią . Chcę tylko uświadomić, że już od dawna w naszym kraju
funkcjonują niewinne powiedzonka, które skutecznie podcinają nam
skrzydła. Bo kto nie zna słynnych" Na dwoje babka wróżyła" czy "Każdy
kij ma dwa końce". Hiszpańskie podjecie może rzeczywiście związane jest z
długoterminową obecnością słońca na horyzoncie i stąd to pozytywne
nastawienie.
Nie
oszukujmy się, żyjemy też w kraju, w którym ciągle jesteśmy oceniani i
zastanawiamy się "co wypada a co nie", a co więcej w wielu przypadkach
kierujemy się tym " co ludzie powiedzą". W Hiszpanii mam wrażenie, że
każdy żyje tak jak chce i nie przywiązuje uwagi do oceny ze strony sąsiadów,
pracowników czy znajomych. Ostatnio moja "nowa mama" opowiadała mi
jak to jej koleżanka z pracy , 55 - letnia Maria założyła sobie delikatnie
mówiąc bardzo młodzieżowe trampki ze świecącą podeszwą. Myślicie, że kupując je
w sklepie skrupulatnie analizowała swój wiek, status i pozycję zawodową? Oczywiście , że nie! Może takie zachowanie odbiega trochę od normy, ale nikt
nie patrzy na nią jak na dziwolągą bądź niezrównoważoną psychicznie, a w Polsce nie powstrzymam się powiedzieć, że z pewnością by tak było.
Kolejną zaskakującą dla mnie rzeczą był fakt, że Hiszpanie to bardzo
rodzinni. Wiedziałam, że kwestia spotkań ze znajomymi pozostaje niepodważalna,
ale nie sądziłam, że nawet młodzież czy dorośli już ludzie mam na myśli
przedział 20-28 lat tak chętnie współdzielą swoje towarzyskie życie z
integracją rodzinną. Gdy widzę, bądź uczestniczę w spotkaniach, gdzie zarówno
moi znajomi, znajomi znajomych jak i ich rodzina, wujkowie, ciotki i reszta
familii potrafią cieszyć się wspólnie spędzanym ze sobą czasem, myślę sobie
dlaczego my nie potrafimy być tacy otwarci i integralni na płaszczyźnie
rozrywki. Wspólne grille, koncerty, nikt nie wstydzi się swoich czasem lekko
szalonych rodziców. I nie przeszkadza im też różnica wieku. Myślę nawet, że
starsze osoby bardzo potrafią wpasować się w "młodzieżowe standardy"
bez jakiegoś karykaturalnego udawania nastolatków. Oni są po prostu młodzi
duchem i niczego nie muszą udawać. Cieszą się życiem i nie zwracają uwagi co
wypada, a co nie w danym wieku. Tak samo młodzi ludzie nie czują wstydu, bądź
obciachu spędzania z nimi wolnych chwil. Zasada jest prosta - im więcej ludzi,
tym zabawniej. Oczywiście zdaję sobie sprawę,że w pewnym wieku, niezależnie od
kraju dzieciaki chcą być samodzielne i pokazywanie się z rodzicami jest
obciachem. Jednak wraz z biegiem lat, mentalność młodzieży w Hiszpanii nieco
bardziej zmienia. Przynajmniej takie jest moje odczucie.
A
podchodząc do hiszpańskich kwestii rodzinnych trochę z humorem, wiecie co
jest jednym ze sposobów afiszowania się tą wartością? Tatuaże! Nie raz,
siedząc na plaży widziałam mnóstwo osób, zarówno kobiety jak i mężczyzn, w
bardzo różnym przedziale wiekowym, czasem z ogromnym tatuażem
"FAMILIA". Dla mnie jest to trochę zabawne, ale cóż, co kto lubi ;)
Poza tym Hiszpanie wykorzystują każdą możliwą sytuację, by do kogoś
zagadać. Czy to kolejka w sklepie, czy mijanie się na plaży, w samochodzie na
środku ulicy czy pogawędka z panem budowniczym dokładającym cegłę na 2 piętrze
budynku ...nie ważne! Nie ważne czy się znamy czy nie,przecież warto wymienić
kilka zdań! My Polacy w większości chyba wolimy jednak przejść niezauważalni, bądź
kierować się zasadą " po co mam się odzywać skoro i tak mnie nie
interesuje jego życie", dlatego sądzę, że często w oczach hiszpańskich
sąsiadów jesteśmy spostrzegani jako poważni.
Co więcej, duże wrażenie i to na duży plus zrobiło na mnie zachowanie i podejście
do życia seniorów. Tutaj starsze osoby są pełne wigoru i energii.
Pomijając fakt, że chętnie spędzają ze sobą czas, to mam wrażenie, że okres
starości traktują dopiero jako pełnię możliwości do korzystania z uroków
życia.Wydawać by się mogło, że pomimo niesprzyjającej pogody wypada tylko
siedzieć plackiem w domu przy włączonej klimatyzacji. Wręcz przeciwnie!
Oni uwielbiają być aktywni. Życie hiszpańskiego seniora to nie tylko
wychodzenie na kawkę czy pogadanki, bądź jak to w Polsce często bywa narzekanie
na wszystko i wszystkich w około. Jednym z najpopularniejszych zajęć
jest gra w petankę, czyli grze polegająca na rzucaniu kul przez poszczególnych
zawodników, tak by dorzucić do wyznaczonej głównej kuli (to tak w bardzo dużym
uproszczeniu ). Takich sportowców w podeszłym wieku można spotkać praktycznie
zawsze na wyznaczonym do tego miejscu. Co więcej popularne są też tzw. gdy
stołowe. Nawet niewyobrażanie sobie jak wiele ekscytacji może być przy powyższych rozgrywkach. Co więcej, seniorzy chętnie też podróżują. Nie ma znaczenia czy są
to duże czy małe podróże, ważne aby kreatywnie gospodarować każdy dzień. Często
nawet biura podróży organizują i oferują specjalne wyjazdy na terenie Hiszpanii
dla takich turystów.
Zauważcie też , że w wielu krajach spotykamy się z silnie
powiązanymi zależnościami w słowach. Gdy witamy się ze znaną, bądź zupełnie
nową osobą często używamy "Witaj! Jak się masz?" nawet, gdy nie
bardzo nas to obchodzi. To wydaje się być takie przyjacielskie. Tak samo jest w
Hiszpanii. Wiem, możecie mnie teraz zlinczować i pomyśleć, że po co ta obłuda.
Może jest w tym trochę racji, ale nieświadomie przez takie przywitanie
przemycamy zawsze jakąś nić uprzejmości, która kształtuje nasze kontakty
interpersonalne.
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz